Mój wpis o metamorfozie łazienki spotkał się, jak do tej pory, z Waszym największym zainteresowaniem (możesz go przeczytać klikając tutaj). Oprócz kilku komentarzy na blogu, odebrałam też mnóstwo telefonów, e-maili i komentarzy na Facebooku. Nikt nie zarzucił mi prowizorki, wszyscy byli wręcz zachwyceni prostotą rozwiązania, a jakieś 90% osób stwierdziło, że o farbach do malowania płytek słyszą po raz pierwszy (edit: to był rok 2016 :))
Dlatego postanowiłam kontynuować temat malowania i dziś pokażę Wam, jak w prosty sposób i całkowicie sama odmieniłam swoją kuchnię, która wcześniej wyglądała tak:

Kuchnię urządzałam w 2008 roku (pisałam o tym tutaj), gdy królowały beże. Najszybciej znudziła mi się okleina szafek i szuflad, a kremowe ściany się opatrzyły i wymagały odświeżenia. Ponadczasowy okazał się jedynie czekoladowy blat, który nadal bardzo lubię.
Metamorfozę zaczęłam trochę od końca, bo od pomalowania szafek. Chciałam po prostu kolor ścian dobrać do już gotowych mebli, a nie na odwrót. Oczywiście, można to było rozrysować wcześniej w programie, ale jeśli tylko mam taką możliwość, wolę oceniać sytuację na żywo.
Do pomalowania szafek wykorzystałam farbę firmy V33 do mebli kuchennych, w kolorze białym. Ta farba występuje w 6 kolorach (edit: w tej chwili paleta kolorów może być inna – sprawdź aktualną ofertę w najbliższym sklepie budowlanym):


Malowałam małym wałkiem z gąbki (i taki rekomenduję). Pędzelek okazał się bezużyteczny, ponieważ zostawia ślady. Wałek na początku tworzy tzw. strukturę „baranka”, lecz po wyschnięciu mamy gładką powierzchnię.
Poniżej efekty pierwszej warstwy na mokro i sucho:

Najłatwiej malowało się szuflady ze względu na możliwość malowania na płasko:

Nieco trudniej maluje się w pionie, ale jest to do zrobienia, pamiętaj tylko o zabezpieczeniu powierzchni i delikatnym prowadzeniu wałka. Mocne dociskanie powoduje tylko nierównomierne rozłożenie farby i konieczność poprawek.

Można było oczywiście odkręcić drzwi i malować je również na płasko, ale po pierwsze, to dodatkowa praca, a po drugie nie miałam za bardzo czasu na demolkę całej kuchni, wszak w domu są małe dzieci Nie mogłam rozłożyć się z malowaniem na całej powierzchni mieszkania, bo szafki zwyczajnie by tego nie przeżyły. Na czas schnięcia wszystko było bezpiecznie zamknięte w kuchni.
A tak wygląda porównanie:
Malowanie szuflad i szafek zajęło 2 dni, ze względu na konieczność odczekania 12h między warstwami. Nie chciałam malować przy sztucznym świetle. Trzeciego dnia pomalowałam sufit, jak zwykle przeżywając szok po przekonaniu się jak bardzo był on szary, a nie biały . Ostatniego dnia pomalowałam ściany wielozadaniową, zmywalną farbą V33 Colorissim na kolor jasny szary. Tak, wszystkie zabrudzenia schodzą bez problemu.
Tak wygląda efekt przed i po:
Zdaję sobie sprawę z tego, ze niektórym z Was bardziej może się podobać poprzednia wersja, ale ja byłam nią już po prostu znudzona. Było jakoś tak…za żółto .
A tak przedstawia się podsumowanie wydatków (rok 2016):
Pojemnik farby do mebli-65zł
Pojemnik farby do ścian-30zł
Kuweta z wałkiem-10zł
Taśma malarska-5zł
Białą farbę dostałam kiedyś w gratisie do kolorowej i akurat się przydała. Narzędzia do malowania ścian i sufitów mam ZAWSZE pod ręką .
Podsumowując, moja nowa kuchnia kosztowała mnie 110zł i trochę własnej pracy, ale satysfakcja jest ogromna
I jak tam, pojawiły się nowe pomysły?
To do dzieła!
I nie zapomnij się pochwalić w komentarzu:)